Nie zawsze wszystko się udaje


Siadając do pisania tego postu w sumie nie wiem jaki ma on główny cel: być motywatorem do działania, powiedzieć że nie warto się poddawać, że kilometry przeszytych nici robią swoje... a może po prostu chcę napisać kilka słów o sobie byście wiedzieli że po drugiej stronie jest zwykła osoba, która coś tam sobie szyje w domowym zaciszu, często popełnia błędy, nie raz pruje, czasem rzuca coś w kąt na "przeczekanie" a czasem pod nosem rzuca mięsem...

Teraz ciężko mi jest sobie przypomnieć co było pierwszą uszytą przeze mnie rzeczą... pamiętam za to bardzo dokładnie pierwsze uszyte ubranie... bluza, czarno-niebieska, rozmiar 104, krzywa, nie równa, kilka razy poprawiana, ale wiesz co... byłam z siebie bardzo zadowolona... 
Dwa lata później przechodzą mnie dreszcze na wspomnienie tamtych szwów. Teraz - kilka/kilkanaście szpulek nici później wiem że praktyka czyni mistrza. Ja tam za mistrza się nie uważam -  do tego muszę zużyć pewnie jeszcze kilka kolejnych kilometrów nici, a może nigdy nie osiągnę mistrzostwa. Ale wiem jedno. Szycie sprawia mi wiele radości i chcę to robić. 
Nigdy nie byłam na żadnym kursie szycia, taki zwykły samouk ze mnie. Szycie często traktuję jak rozwiązywanie zagadek logicznych... co, z czym i jak połączyć by przedmiot nabrał odpowiedniego kształtu. Zamiast szukać gotowych rozwiązań próbuję je wymyślić w swej głowie. Czasami w konsekwencji dochodzi do tego że wynajduję koło na nowo.. ale jest to moje koło :)

W moich postach często jesteście świadkami moich błędów - o których staram się wam wyraźnie pisać - w sumie to chyba lepiej uczyć się na cudzych błędach niż na swoich. Czemu zatem postanowiłam spisać to wszystko? Bo często słyszałam pytania - jak to uszyłaś.. więc zamiast kolejno na nie odpowiadać, postanowiłam spisać moje zmagania "dla pokoleń"...

Jeśli dopiero zaczynasz swą szyciową drogę - trzymam za ciebie kciuki z całego serca. Ciesz się z każdej uszytej rzeczy. Czasem mi się wydaje że właśnie na tym etapie odczuwa się największą satysfakcję - bo z każdą rzeczą widać kolejne postępy. Później trzeba sobie coraz wyżej podnosić poprzeczkę bo dwudziesta piąta bluza już tak nie cieszy jak na początku.
Jeśli z kolei urodziłaś się przy dźwięku maszyny do szycia, a pierwszym wypowiedzianym słowem było "stopka" lub "igła" to pewnie przeglądając mojego bloga możesz sobie nie raz pomyśleć "co ta dziewczyna robi", "to nie jest zgodne ze sztuką krawiecką". 

Dlatego piszę jasno i otwarcie że opisuję tu "moje szycie".. nie zawsze idealne... nie koniecznie w odpowiedniej kolejności po prostu tak jak ja to sobie wymyśliłam. Jeśli wiesz więcej ode mnie możesz zawsze zostawić konstruktywny komentarz, cenne rady są zawsze mile widziane... jeśli dopiero się uczysz - jak zechcesz możesz podążać moim śladem...

Komentarze

Popularne posty